Wizyta studyjna z „Zapieckiem” w Lublinie

21 kwietnia byliśmy w Lublinie w ramach wizyty studyjnej organizowanej przez Lokalną Grupę Działania „Zapiecek”.

Od kilku tygodni część członków naszego Stowarzyszenia bierze udział w Inspiratoriach – cyklicznych spotkaniach w Ramach Uniwersytetu Otwartego, w trakcie których poruszane są różne zagadnienia z dziedziny prawa, samorządności, komunikacji.

Ubiegłotygodniowe zajęcia odbyły się nie w Radzyniu, a w Lublinie.

Relacja Mariusza Szczygła opublikowana w serwisie iledzisiaj.pl:

  • Takiego Lublina jeszcze nie widziałem.
  • Zazwyczaj do naszego wojewódzkiego miasta to jeździmy albo do lekarza, albo do galerii handlowej. No i wiadomo, że jeszcze do maka. I jak już będziecie w Tarasach Zamkowych (tych przy fladze na rondzie), to obok tego budynku płynie mała rzeczka Czechówka, a nad tą rzeczką jest wspaniały mural.
  • Warto zatrzymać się tutaj na chwilę i zobaczyć, jak 100 lat temu wyglądał właśnie w tym miejscu Lublin. Jak ludzie pędzili do swoich zajęć, gdzie robili zakupy, czym jechali do domu. Wspaniała sprawa. W życiu nie pomyślałbym, że coś takiego mogę tutaj znaleźć, ale na szczęście przyprowadziła nas tutaj dr Joanna Zętar z Bramy Grodzkiej – Teatru NN. Warto wspomnieć o samej Bramie. Od 32 lat zajmują się historią tego miejsca – miał być teatr, a wyszła historia lubelskich Żydów. Było ich tutaj 43 tysiące, a cały Lublin liczył wtedy 120 tysięcy mieszkańców. Byli wszędzie, nie ma nikogo. Pozostało po nich trochę zdjęć (cudem i przypadkiem odnalezionych), wspomnień i teczki. Tysiące pustych teczek, które zobaczycie w Bramie. Ale zanim jeszcze opowiem Wam o Bramie i co tam widzieliśmy, to warto na chwilę zatrzymać się przed lubelskim zamkiem. Na górce, nad ulicą Ruską widać kościół – nasz, katolicki. Obok po prawej stoi cerkiew. A przed zamkiem, gdzie teraz jeżdżą samochody była wielka synagoga. Jak była duża, możecie zobaczyć na makiecie, którą znajdziecie w Bramie.
  • W Bramie przywitał nas Witold Dąbrowski. Jeśli byliście w Kocku w czasie festiwalu Śladami Singera, to pana Witka znacie. Jest tam narratorem, opowiada, śpiewa… Dla nas zrobił to samo. I wystarczyły tylko rzewne skrzypki i kontrabas, aby pan Witek swoją opowieścią przeniósł nas w okrutny czas okupacji.

Będziecie w Lublinie? Zajrzyjcie do bramy. Mają tu o czym mówić i wiedzą, jak to robić. Poznacie Lublin, jakiego nie znacie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *